Jak drobiazgi zmieniają nasze życie
6 grudnia, 2025Efekt motyla to zjawisko mające swój początek w meteorologii. Zakłada, że jeden motylek w danej części świata swoim trzepotem skrzydełek powoduje tornado w innej części naszego globu. Jeśli spojrzeć na tę teorię w sposób realistyczny, może mieć ona wydźwięk co najwyżej anegdotyczny, bo biorąc pod uwagę niezliczoną ilość motylków i ich skrzydełek, huragany powinny już dawno wywiać naszą planetę do innych galaktyk. Ale gdy spojrzymy na zjawisko od strony psychologicznej, to anegdotą być przestaje.
Jeżeli pod trzepot skrzydeł motyla podstawimy nasze małe, często niezaplanowane decyzje, to możemy zobaczyć związek pomiędzy nimi a wielkimi wydarzeniami w naszym życiu. Codzienność składa się z małych i pozornie nieważnych decyzji. Wybieramy drogę do pracy, decydujemy, czy odebrać telefon, uśmiechamy się lub nie do kogoś mijanego na ulicy. Zazwyczaj nie przywiązujemy do tego wagi. Ale czyż to nie właśnie w takich momentach rozgrywają się nasze losy? Efekt motyla w życiu nie jest teorią z podręcznika matematyki. To nasze doświadczenie, codzienne i nieprzewidywalne.
Wszyscy znamy opowieści o tym, że na czyjeś losy wpłynęło jedno przypadkowe zdarzenie czy niewinny gest, który przeobraził się w konsekwencje na całe życie. Ktoś wsiadł do innego pociągu, bo spóźnił się na wcześniejszy, i dzięki temu poznał swoją żonę; ktoś odpowiedział na ogłoszenie o pracę niezgodną ze swoim wykształceniem i wkręcił się w pasję życia; ktoś zmienił w ostatniej chwili drogę do pracy i uniknął śmierci w wyniku zamachu terrorystycznego.
Czasem wszystko zaczyna się od tak niewinnego gestu, że aż trudno uwierzyć w jego konsekwencje. Ktoś nie odpisuje na wiadomość, bo chce to zrobić później, ale później nigdy nie nastąpi, bo adresata wiadomości już nie ma wśród żywych. Ktoś sięga na firmowej imprezie po ten jeden mały kieliszek wina, by szef nie patrzył krzywym okiem, i przerywa wieloletnią abstynencję. I ten jeden kieliszek wina powoduje, że wraca do nałogu, w którego efekcie nie tylko nie dostaje awansu, ale i z czasem traci posadę. Ktoś wraca bardzo zmęczony po pracy i nie odpowiada z należytą starannością na pytanie swojego ukrywającego problemy emocjonalne nastoletniego dziecka. Przekłada rozmowę na bliżej nieokreślone „jutro”, a tymczasem „jutro” nastolatek znajdzie swoje odpowiedzi w narkotykach. To wszystko są małe wydarzenia, jednak mogą przynieść ogromne konsekwencje w przyszłości.
Ale efekt motyla działa też wewnątrz nas samych. Niekiedy jedno „tak” lub „nie” uruchamia całą sekwencję wydarzeń, które z czasem okazują się nieodwracalne. Kiedy mówimy „tak” nowej pracy, nie podejrzewamy jeszcze, że oznacza to przeprowadzkę, a może też zupełnie inny kraj. Kiedy mówimy „nie” czemuś, co wydaje się dla nas na początku zbyt trudne, nie wiemy, że rezygnujemy nie tylko z projektu, ale też z lepszego życia kiedyś w przyszłości. Jedno zdanie, nie do końca przemyślane, wypowiedziane w gniewie, może zrujnować długoletnią przyjaźń. Jedno zdanie powiedziane spokojnym i przyjaznym tonem może dać początek nowej przyjaźni.
Najbardziej zaskakujące w efekcie motyla jest to, że nie wymaga on spektakularnych decyzji. Nie potrzebujemy wielkich planów czy celów do osiągnięcia. Dramatyczne gesty dobrze wyglądają jedynie w filmach, w realnym życiu mogą co najwyżej nas ośmieszyć i zwykle nie prowadzą do odważnych przełomów. Te najważniejsze decyzje i tak podejmujemy w samotności, w ramach zwykłej codzienności. Najbardziej niezwykłe jest to, że odkrywamy to dopiero po fakcie. Wspominając, widzimy nagle, jak jeden trzepot skrzydeł zamienił się w burzę, która całkowicie przeorała nasze życie. A przecież wtedy wydawało się, że nic się nie stało i że to był tylko zwykły dzień, jak każdy inny.
Bo to właśnie w drobiazgach ukryte są największe siły sprawcze. Współczesny efekt motyla to nasza zwykła codzienność. I nigdy nie wiemy, czy dzisiejszy dzień nie będzie tym wielkim i przełomowym. Przeczytałam kiedyś mądre zdanie, które towarzyszy mi do dzisiaj: „Tylko od ciebie zależy, czy będziesz uboższy o dzień, który minął, czy bogatszy o to, czego w nim dokonałeś lub dokonałaś”.

Róża Wigeland
Miłośniczka sztuki współczesnej, twórczyni asamblaży i kolaży, pisarka, felietonistka i wydawczyni. Autorka książek non-fiction. Jej priorytetem jest po prostu dobre życie. Obywatelka Europy, mieszkająca obecnie w Anglii nad Morzem Północnym.


