Wieczór wzruszeń

Wieczór wzruszeń

1 grudnia, 2025 Wyłączono przez Redakcja

Już jakiś czas temu, bo 2 listopada 2025 roku w londyńskim POSK-u, w sali teatralnej, wystąpił śpiewający aktor – Robert Rozmus.

Artysta wspierany przez Oliwię Skrzypczyk – wokalistkę grająca na altówce oraz pianistę Piotra Iwańskiego wykonał swój program pod tytułem „Chwytaj dzień „- przeboje Zbigniewa Wodeckiego.

Oczywiście, piosenek Zbyszka Wodeckiego nikt nie śpiewał i nie zaśpiewa lepiej od niego samego, i chyba też nikt nie ma co do tego żadnych wątpliwości, ale interpretacje Rozmusa na długo zostaną w pamięci tych, którzy mieli szczęście być na tym koncercie.

Już na początku show sam artysta powiedział, że nie będzie mierzył się ze skalą głosu i niezwykłą osobowością Wodeckiego, lecz swoim występem chce raczej przypomnieć wielkiego muzyka, wokalistę i artystę scenicznego oraz przybliżyć publiczności jego wyjątkowość. A nade wszystko, po prostu powspominać przyjaciela.

Całość zamierzeń Rozmusowi udała się znakomicie, a publiczność przeżyła wspaniały wieczór.

Piosenki Zbigniewa Wodeckiego są ponadczasowe i słucha ich już kilka pokoleń fanów. Jednak chcąc nie chcąc, nie da się poprzez ich klimat nie przenieść do epoki PRL-u. To w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku powstały jego największe przeboje. W atmosferę tamtych czasów, nie tylko piosenkami, ale też swoimi opowieściami i wspomnieniami wprowadzał nas pan Robert znakomicie.  Oczywiście były anegdoty i ciekawostki z bogatej kariery Wodeckiego, były łzy wzruszenia i nie zabrakło też poczucia humoru, którym Rozmus hojnie dzielił się z widzami.

Muzycznie, koncert wyprodukowany był w ten sposób, że główne podkłady instrumentalne odtwarzane były z zapisu cyfrowego (tak zwany połplayback). Jednak żywy akompaniament fortepianowy Piotra Iwańskiego i przepiękna gra na altówce Oliwii Skrzypczyk doskonale ożywiały brzmienie całości. Nie muszę tu pisać co działo się na widowni po usłyszeniu pierwszych taktów takich przebojów jak: „Zacznij od Bacha”, „Lubię wracać tam, gdzie byłem” czy „Nauczmy się żyć obok siebie”.

Duet Rozmusa z Oliwią Skrzypczyk w utworze „Z tobą chcę oglądać świat” na mnie zrobił największe wrażenie. To był majstersztyk wokalny przepełniony emocjami. A „Chałupy …” rozgrzały salę do czerwoności.  Przy okazji tej piosenki dowiedzieliśmy się wszyscy, że pierwotnie była ona napisana dla Ireny Santor. Swoją drogą, bardzo jestem ciekawy, jak ten przebój brzmiał by w jej wykonaniu.

Dla większości publiczności zgromadzonej w sali teatralnej POSK-u, tak jak i dla mnie, wieczór z muzyką Zbigniewa Wodeckiego był powrotem sentymentalnym do czasów dzieciństwa lub młodości, kiedy to w telewizji wielkim świętem muzycznym były festiwale w Sopocie i Opolu, a w niedzielnych koncertach życzeń królowali ówcześni polscy artyści ze Zbigniewem Wodeckim na czele.

Jedyną rzeczą, którą mogę zarzucić Rozmusowi jest niezaśpiewanie piosenki, na którą chyba czekali wszyscy. Któż z mojego pokolenia w dzieciństwie nie śledził w telewizji przygód rezolutnej pszczółki Mai i jej przyjaciół? Któż z nas nie czekał na niedzielną wieczorynkę, by z drżeniem serca usłyszeć pierwsze takty melodii i słowa: „Tę pszczółkę, którą tu widzicie zowią Mają…” i tak dalej. Do dzisiaj słyszę w głowie, jak pan Zbyszek to śpiewa. No niestety nie było okazji porównać wersji Wodeckiego do wersji Rozmusa. Ale nie można mieć wszystkiego. Może i dobrze, bo za bardzo byśmy się rozczulili tego wieczoru w POSK-u. Przeżyć i pozytywnych emocji było pod dostatkiem dzięki artystom i organizatorom koncertu, którym wypada tu podziękować z całego serca.


Jacek Raputa

pochodzę z Liszek pod Krakowem a Londyńczykiem jestem od kilkunastu lat. Jestem też mężem, ojcem, muzykiem, poetą i budowlańcem. Lubię naturę i dobrą literaturę.A w piosenkach które tworzę łącze to co kocham najbardziej czyli muzykę i słowa. Dzięki muzyce emocje przenoszą nas w inne wymiary a dzięki słowom rozwijamy się i wzrastamy.

https://www.facebook.com/profile.php?id=100063724474851