
Powinnaś być chłopcem
15 lipca, 2024Co zakodowano nam w głowach, kiedy dopiero uczyliśmy się żyć? Temat jest głęboki, wyrastający z przekonań, tkwiących w głowach poprzednich pokoleń. Etos pracy, uczciwości, szczerości ponad wszystko oraz poświęcania siebie dla innych to jedna strona medalu, która dotyka w zasadzie większości z nas. Mieliśmy być grzeczni, posłuszni. Mieliśmy nikomu nie przeszkadzać i nic od nikogo nie chcieć. W ekstremalnych przypadkach słyszeliśmy, że dzieci i ryby głosu nie mają. Chyba wszyscy tego doświadczyliśmy. Jeśli udało się nam przebić przez te schematy, pójść swoją drogą, wyjść poza niewygodne, ale znane i bezpieczne poglądy, tylko my wiemy, ile nas to kosztowało. Ale to, jak wspomniałam, tylko jedna strona medalu. A co ze stereotypami dotyczącymi płci? Przecież od dziecka byliśmy wlewani w schematy tylko i wyłącznie dzięki temu, jak zbudowane jest nasze ciało. Od dziecka byliśmy uczeni, co wypada dziewczynce, a czego nie powinien robić chłopiec.
Wtedy dowiedzieliśmy się, że dziewczynki noszą różowe sukienki i lakierki, mają kwiatki we włosach, bawią się lalkami, robią makijaże zabawkowymi kosmetykami, bawią się w dom, gotują plastikowe marchewki. To wtedy zakodowano nam, że chłopcy nie płaczą, żeby nie być jak baba, że najlepszymi zabawkami dla nich są samochodziki i klocki lego. Że oni bawią się w wojnę i pościgi za przestępcami. To dla nich zarezerwowany był kolor niebieski. Wtedy nikt się nie zastanawiał nad uczuciami dziecka i tego, jakie skutki dla jego psychiki oraz dalszego życia przyniosą frywolne komentarze. Do dziewczynki, która lubiła patrzeć, jak tata majsterkuje, że powinna być chłopcem. Do chłopca, który lubił rysować kolorowymi długopisami sukienki, że nie jest męski i zachowuje się jak dziewczyna. Albo że wyrośnie na rowerową część.
W dzieciństwie nie kręciły mnie kosmetyki, nie lubiłam sukienek ani spódniczek. Było mi w nich zwyczajnie niewygodnie! No bo jak miałam w sukience chodzić po drzewach albo bawić się z chłopakami w ściganie przestępców? Mojemu bratu zawsze zazdrościłam zabawek. Ja zawsze dostawałam lalki i kolorowanki. Mój brat: klocki, roboty, samochody sterowane pilotem. Wolałam patrzeć jak tata lutuje kabelki, niż zajmować się sprzątaniem. Wolałam okrętowy towot od grzebania w maminej kosmetyczce w poszukiwaniu kolorowych szminek. I kiedy robiłam to, co sprawiało mi przyjemność, słyszałam: ty powinnaś być chłopakiem! I chociaż dorośli uważali to za zabawne, dziecięcy umysł chłonął to jako wyraz dezaprobaty, negacji i odrzucenia. Być może także rozczarowania, że nie jestem taka, jaką mnie sobie ktoś wyobrażał.
Dopiero pracując nad sobą, już jako dorosła osoba, uświadomiłam sobie, że kobiecości nie definiuje sukienka czy makijaż. Bycia kobietą nie podważa męski zawód. Nie, ja nigdy nie powinnam być chłopakiem, bo urodziłam się dziewczynką i czuję się kobietą. A jedyne zwątpienie w to było zasiewane przez tych, którzy powinni mnie wspierać. Dzięki mojemu uporowi i dążeniu do swego mimo wszystko, dzisiaj jestem jednym z najbardziej wykwalifikowanych specjalistów w mojej dziedzinie w Irlandii. Mam na koncie rozwiązanie problemu technicznego, który pojawił się na europejską skalę w naszej branży i nikt nie wiedział jak się za to zabrać. Obstawiam, że udało mi się to rozwiązać dlatego, że posiadam coś, czego nie posiadają moi koledzy i inni specjaliści z branży – kobiecą intuicję. Wcale nie muszę zakładać szpilek, nosić bluzek z cekinami ani malować się, aby potwierdzić moją kobiecość. Chociaż to wcale nie oznacza, że w ogóle się nie maluję i nie noszę biżuterii. Robię to wszystko, ale wtedy, kiedy mam na to przestrzeń.
Skąd wzięły się akurat takie refleksje na temat mitów, którymi nas karmiono w dzieciństwie? Właśnie kończy się turniej piłkarski Euro 2024. W czasie meczu między Portugalią a Słowenią, sędzia podyktował rzut karny dla Portugalczyków. Cristiano Ronaldo, czołowy napastnik i kapitan drużyny, niestety nie wykorzystał szansy i zamiast do bramki, pokierował piłkę w słupek. Było to zaskoczenie chyba dla wszystkich, który chociaż szczątkowo interesują się piłką nożną i wiedzą, kim jest Ronaldo. Po straconym strzale piłkarz popłakał się. Można rzec, że słynie ze swojej emocjonalności. Oglądałam jego reakcję ze spokojem, podobnie jak oglądam radość po oddanych golach lub złość po otrzymaniu żółtej kartki. Zdecydowanie daleka byłam od oceniania zawodnika i jego emocji. Ale oczywiście internauci nie zawiedli! Co to były za żarliwe dyskusje. Że baba! Że beksa! Że mięczak! Że już innych niecenzuralnych słów związanych z żeńskimi genitaliami nie będę tu cytować.
Zastanawiam się: a co jest złego w tym, że się popłakał? Nie usiadł na trawie, nie zszedł z murawy. Został na boisku, grał do końca, w rzutach karnych strzelił gola. Piłkarze (sportowcy w ogóle) tej klasy współpracują z psychologami, bo osiąganie wyników na takim poziomie to nie tylko wydolność fizyczna, ale przede wszystkim zdrowa głowa. Jeśli nam, zwykłym śmiertelnikom coś nie wyjdzie, trzaśniemy drzwiami, walniemy pięścią w stół lub opuścimy pomieszczenie. Ewentualnie zjemy pudełko lodów lub pójdziemy na papierosa. A ktoś jeszcze otworzy piwo. Ktoś inny włączy muzykę. Albo zadzwoni do przyjaciela. Piłkarz, w tym przypadku Ronaldo, w czasie meczu nie ma możliwości, aby zrobić jakąkolwiek z tych rzeczy. Zatem płacz, być może, jest jego wentylem, sposobem na odreagowanie. Powiedziałabym wręcz, że dość dżentelmeńskim sposobem, bo nie wykopał z agresją piłki na trybuny, nie rzucał przekleństwami, nie okazywał agresji. Wbrew powszechnym przekonaniom ani płacz nie jest zarezerwowany tylko dla kobiet, ani agresywne zachowania nie są wyznacznikiem prawdziwej męskości.
Jestem bardzo ciekawa waszych przemyśleń, spostrzeżeń. Tego, czym was karmiono, gdy byliście dziećmi i nie mam tu na myśli kotletów z mortadeli. Jak bardzo pomylono się, przedstawiając wam świat. A może wcale nie? Z niecierpliwością czekam na wasze głosy w tej dyskusji.
Zdjęcie w nagłówku: wykreowano dzięki Canva.

Natalia Sobiecka
Autorka felietonów z niemal dwudziestoletnim doświadczeniem w pisaniu tekstów na różnych platformach. Zauważa szczegóły i widzi drugie dno w na pozór błahej powierzchowności. W wolnych chwilach podróżuje i fotografuje, prowadzi też działalność korektorską i redakcyjną.