
Luksus nieoczywisty
24 kwietnia, 2025Odwlekałam stworzenie tego tekstu, bo głęboko zastanawiałam się nad tym, co o luksusie mogę powiedzieć ja – osoba, która przez półtora roku uciekała bezdomności spod kosy, a spania pod gołym niebem nie bała się tylko dlatego, że posiada samochód z gwiazdą w logo. Czy już fakt posiadania auta to luksus? Wszak, jeśli nie byłby on schronieniem, to jest niewątpliwie swoistą lokatą kapitału, którą można spieniężyć w kryzysowej sytuacji. A może luksusem jest to, że chociaż niektóre dni bywały ciemniejsze, niż najgorsze listopadowe noce – moja zaradność i inteligencja jednak nie pozwoliły mi stać się śmieciowym kitkiem i chociaż życie przygniatało nie raz – ani razu nie zawaliłam roboty, ani razu nie sięgnęłam po flaszkę? Chociaż myśli bywały straszne – zadbałam i o to, zabezpieczając się profesjonalnym wsparciem, by nie zwariować, kiedy na kolejnej drodze ewakuacyjnej wyrastała znikąd ściana nie do pokonania? Będę uczciwa i przyznam, że nie znam odpowiedzi na żadne z tych pytań.
Patrząc powierzchownie, można uznać, że luksus jest banalnie prosty: dwa samochody w garażu, wakacje pod palmami trzy razy w roku, dom z basenem i równo przystrzyżony trawnik. Praca, w której więcej cię nie ma, niż jesteś. Opcjonalnie: praca marzeń, gdzie spełniasz swoje hobby i, po kołczowskiemu, dzięki temu nigdy nie pracujesz. Figura modelki bądź stałego bywalca siłowni, ubrania jak z najnowszego katalogu mody. Dzieci w najlepszych prywatnych szkołach, a po domu krząta się rasowy kot. Albo dwa.
Takie podejście znamy z przeszłości. Luksus nierozerwalnie łączył się z dobrami materialnymi: pachniał perfumami sprowadzanymi z Paryża i błyszczał szwajcarskimi zegarkami, niosąc echo kroków wiodących po włoskich marmurach. Chociaż zdaje się, że to jakiś miraż, ułuda lub przerysowane wyobrażenia, bo kultowe „Marian, tu jest jakby luksusowo!” nie pada z ust Wolańskiej w otoczeniu złota i perskich dywanów, a na tle PRL-owskiej meblościanki. Potwierdza to jednak, że luksus był czymś namacalnym i widocznym na pierwszy rzut oka.
Dziś, wydaje mi się, luksus stał się mniej jednoznaczny. Nadal istnieje ten klasyczny – widzialny, błyszczący, materialny, ale obok niego rośnie drugi – niewidzialny, cichy, niematerialny. Ten, którego nie da się nikomu pokazać na Instagramie, bo dzieje się głównie w środku. Luksus wewnętrzny. On nie wyrasta z zasobności portfela, ale z nas samych. Luksus w tym wymiarze to nasza samoświadomość, inteligencja emocjonalna, umiejętność wyciągania lekcji z przebytych doświadczeń, znajdowanie alternatywnych rozwiązań, umiejętność przetrwania, kiedy nie możemy po prostu żyć. To właśnie on często okazuje się bardziej trwały. Ubrania z czasem się przecierają, telefony starzeją się szybciej niż ludzie, a egzotyczne wakacje kończą się opalenizną i wspomnieniem. Tymczasem luksus w postaci zdrowych granic, stabilnego snu, czułego kontaktu z drugim człowiekiem i zdrowej relacji z samym sobą – zostaje. Buduje, koi, reguluje. Uczy rozpoznawać, kiedy „więcej” przestaje znaczyć „lepiej”.
Wracając więc do początku: co ja, jako niedoszły-śmieciowy-kitku, mogę powiedzieć o luksusie? To, że w najtrudniejszym momencie, kiedy pieniądze i tak na nic by się zdały*, luksusem były opanowanie, odporność, wiedza i doświadczenie, które być może nieco po krawędzi, ale poprowadziły mnie do miejsca, które dziś mogę nazwać domem i w którym po raz pierwszy od dwóch lat spędziłam święta wspólnie z ukochanym człowiekiem u boku, przy trzaskającym ogniu w kominku, z kotem na kolanach i samochodem na podjeździe. To jest naprawdę luksusowe!
____
*W krytycznym momencie kryzysu mieszkaniowego, w Limerick, mającym sto tysięcy mieszkańców, do wynajęcia było zaledwie siedem mieszkań o statusie zdecydowanie nie luksusowym, za to za celę kosmicznie luksusową z restrykcją w postaci nieposiadania zwierząt.

Natalia Sobiecka
Autorka felietonów z niemal dwudziestoletnim doświadczeniem w pisaniu tekstów na różnych platformach. Zauważa szczegóły i widzi drugie dno w na pozór błahej powierzchowności. W wolnych chwilach podróżuje i fotografuje, prowadzi też działalność korektorską i redakcyjną.