Z czym Wam kojarzy się lato?
5 lipca, 2023Dopiero niedawno zdałam sobie sprawę z tego, że dla mnie lato to świeże owoce i warzywa: wiśnie, czereśnie, a także szparagi, ogórki gruntowe i prawdziwie pomidorowe pomidory. Pachnący zielony koper, młoda cebula i ziemniaki, których nie trzeba obierać, a wystarczy tylko zeskrobać skórkę albo jedynie porządnie umyć.
Kiedy w okresie letnim odwiedzałam dziadków, którzy mieszkali na wsi, miałam wszystkiego pod dostatkiem, a truskawki zebrane prosto z krzaczka były bezpieczne już po otrzepaniu ich z piasku. Babcia nie piekła ciast, ale za to robiła magiczny domowy sok z jagód. Nie spędzałam tam długich letnich tygodni, wizyty ograniczały się raczej tylko do „wypicia kawy“ przez rodziców. Potem, już jako dorosła osoba, też zwykłam raczej odwiedzać rodzinny dom mojej mamy tylko „na kawę“: sypaną, w dużym kubku, pitą w ogrodzie pod parasolem, chroniącym przed ostrym lipcowym słońcem.
Serdeczny spokojny czas zawsze jednak kończył się pakowaniem bagażnika. Najpierw dziadek z babcią, a potem wujek, dbali o to, żeby nam, mieszczuchom, nie zabrakło niczego z darów natury pielęgnowanych ich własnymi rękami.
Wielokrotnie, szczególnie kiedy mieszkałam już sama, musiałam ograniczać ofiarowane ilości plonów, bo zwyczajnie nie byłam w stanie sama tego wszystkiego zjeść, a marnowanie jedzenia to coś, czego naprawdę nienawidzę. A i tak zawsze wyjeżdżałam z bukietem świeżego kopru i pękiem natki pietruszki, workiem ziemniaków, wiaderkiem wiśni, skrzynką pomidorów. Mój stary Nissan Micra uginał się pod całym tym ładunkiem, a przecież jeszcze były ogórki, bób, żółta fasolka. Nie mogę zapomnieć o ukochanych truskawkach dziadka a potem papryce wujka.
Dzisiaj, po latach, wspominam tamte czasy z nostalgią. Nie ma już dziadka, nie ma już wujka. Ja mieszkam za granicą. Irlandia jest zielona, ale tej polskiej sielskości (chociaż chyba bardziej wyobrażonej we wspomnieniach, niż rzeczywistej) trudno tutaj się doszukiwać.
A jednak kiedy przychodzi lato, szukam chociaż namiastki tamtych lat i smaków. Z pomocą przychodzą polskie sklepy, których w moim mieście jest bez liku. W jednym z nich nawet pracowałam przez niemal dwa lata. To tutaj można kupić młode ziemniaki z delikatną skórką, jędrną żółtą fasolkę szparagową, polskie pomidory, a nawet koper z wielkimi baldachami, który jest nieosiągalny nigdzie indziej, a tak niezbędny do ogórkowych zapraw.
Lato. Zdecydowanie ma dla mnie zapach truskawek i smak młodych ziemniaków z koperkiem. Kolor tak czerwonych, że aż czarnych czereśni i dotyk zielonej trawy pod bosymi stopami. Chociaż to pora roku raczej niesprzyjająca głębokim refleksjom, we mnie wzbudza tęsknotę za tym, co było kiedyś i za tymi, których już nie na wśród nas.
Za kilka dni, po raz pierwszy od rozpoczęcia mojej emigracyjnej przygody, odwiedzę Polskę w samym środku lata. Jestem głodna tego, co zostało we wspomnieniach, a także ciekawa, na ile rzeczywistość będzie się różniła od tego, co zapamiętałam. Bo że będzie się różniła – jestem stuprocentowo pewna. A nawet świadoma, że obserwacje wcale nie muszą być pozytywne. Czas bowiem zaciera trudne momenty i wypiera przykrości z pamięci i wie o tym doskonale chyba każdy emigrant.
Takie jest moje lato, wspomnienia i skojarzenia z nim. A czym dla Was jest ta pora roku?
Natalia Sobiecka
zawodowy kierowca, redaktor i korektor. Z zamiłowania fotograf i podróżnik. Od kilku lat w Irlandii, która nie tylko jest zielona, ale mieni się także wszystkimi kolorami tęczy i przedstawia całą skalę szarości.
Zapraszam do śledzenia mnie na Instagramie:
Irlandia w moim obiektywie: https://www.instagram.com/ireland_in_my_lens/
Redakcja i korekta: https://www.instagram.com/correcto_redakcjaikorekta/