Wszystko jest muzyką
16 sierpnia, 2024Naukowcy od zawsze dążyli do stworzenia ogólnej reguły działania wszechświata, czyli teorię wszystkiego. Teoria zwana wielką unifikacją miałaby połączyć wszystkie oddziaływania fizyczne we wszechświecie w jedną spójną normę. Poprzez wieki do miana takiej teorii pretendowały różne prawa fizyczne, które jednak w miarę postępu nauki okazywały się opisami tylko pewnej części rzeczywistości (mechanika kwantowa, ogólna teoria względności). Obecne jedną z głównych teorii próbujących połączyć wszystkie inne pomniejsze teorie w jedną całość jest teoria strun.
Osobiście bardzo podoba mi się ta teoria. Nie wiem na ile okaże się prawdziwa, bo w kręgach naukowych ma ona też wielu krytyków, ale do mnie przemawia.
Model matematyczny teorii strun lub też super strun zakłada, że najmniejszym budulcem materii nie są cząstki w postaci punktu, lecz drgające struny. Nierównomierność drgań przejawia się jako różne cząstki elementarne takie jak: fotony, elektrony, kwarki, grawitony. Czyli mówiąc krótko: wszystko dookoła, łącznie z nami, stworzone jest z dźwięków. Jakoś mnie to osobiście nie dziwi, bo zawsze wszędzie wokół siebie słyszałem muzykę. Oczywiście przedstawiam tę teorię w dużym uproszczeniu i trochę jakby w swojej własnej interpretacji, ale to dlatego, że w ogólnych założeniach wydaje mi się ona bardzo piękna i poetycka, a mniej przynależąca do nauk ścisłych. Pogłębiając wiedzę szybko można zorientować się jakimi zawiłymi równaniami się posługuje, lecz matematyka czy fizyka nigdy nie były moją mocną stroną. Poza tym chyba nie każda fala jest słyszalnym dźwiękiem.
Kolejną analogią świata subatomowego do muzyki jest jego bogactwo możliwości. Model standardowy zakłada istnienie dwunastu cząstek, które tworzą materię i kolejnych dwunastu, które są odpowiedzialne za przenoszenie oddziaływań między innymi cząstkami. Prawdopodobnie z tak małych 24 elementów zbudowany jest tak ogromny i zróżnicowany wszechświat.
Czyż nie podobna sytuacja jest z muzyką? Z pojedynczych, ośmiu różnych nutek można stworzyć niewyobrażalną ilość przeróżnych, kompozycji i melodii. Oczywiście w muzycznym świecie są też skale i półnuty, ale wszytko opiera się tylko na tych ośmiu podstawowych dźwiękach. Nasze czterowymiarowe postrzeganie świata nie jest kompletne i pełne. Oczywiście mówię tutaj o czasoprzestrzeni, którą opisujemy trzema wymiarami przestrzennymi i czasem traktowanym jako czwarty wymiar. Według teorii strun, wymiarów jest prawdopodobnie co najmniej dziesięć. W mikroświecie wszystko drga, faluje, czyli jest w ruchu, chociaż z perspektywy naszego oka nie jest to widoczne. W skali makro – wszechświat, gwiazdy, planety, galaktyki wydają się być w spoczynku, a tak naprawdę poruszają się z niewyobrażalnymi prędkościami. Nasza rzeczywistość jest tylko wycinkiem czegoś większego, do czego na razie jeszcze nie mamy dostępu. Nasze 4 wymiary (trzy wymiary przestrzenne i czas) nie są jedynymi w których rozciąga się rzeczywistość i coraz częściej zdaje się to potwierdzać nauka. Świat falujących cząstek elementarnych jest jeszcze dla nas w dużej mierze tajemnicą, tak jak wielką tajemnicą też jest muzyka. Zgłębiając mechanikę kwantową, która między innymi bada ruchy cząstek, trudno nie zauważyć jej piękna i niesamowitości. Dokładnie tak samo jest z muzyką. Słuchając jej wiemy, że na nas działa, ale tak naprawdę nie rozumiemy, dlaczego. Jak to się dzieje, że kilka dźwięków ułożonych w pewną harmonię potrafi nas przenieść w inne tajemnicze światy i tworzyć w naszych umysłach kolorowe pejzaże? Potrafi poruszyć w nas jakieś najgłębsze elementy naszej istoty i daje nam odczucie piękna. Dla mnie muzyka jest najważniejszą ze sztuk. Działa na wszystkie moje zmysły, pobudza wyobraźnię, dodaje energii, wzrusza, koi, uszczęśliwia. Potrafi nawet zmienić postrzeganie czasu. Wydaje mi się, że to w muzyce jest największą magią. Nawet nauka zaczyna mówić nam już o tym, jak gra natura. I jedno jest pewne, w tej grze jest harmonia. Wszechświat gra na swoich strunach muzykę, w którą próbujemy się wsłuchać i ją poznać. I w miarę jak ją poznajemy, coraz bardziej zadziwia nas jej piękno. Kiedy wsłuchuję się w swoją ukochaną muzykę, to tak jakbym ocierał się o prawdę, której ciągle szukam.
Wielu myślicieli uważa życie w zgodzie z naturą za istotę prawdziwego szczęścia.
Może więc trzeba dobrze się zestroić z falami, drganiami, które emituje wszechświat, żeby powstała piękna harmonia prawdziwej muzyki.
Jacek Raputa
pochodzę z Liszek pod Krakowem a Londyńczykiem jestem od kilkunastu lat. Jestem też mężem, ojcem, muzykiem, poetą i budowlańcem. Lubię naturę i dobrą literaturę.A w piosenkach które tworzę łącze to co kocham najbardziej czyli muzykę i słowa. Dzięki muzyce emocje przenoszą nas w inne wymiary a dzięki słowom rozwijamy się i wzrastamy.