Toksyczni ludzie
15 września, 2022Od tych, którzy wydzielają trujące opary, trzeba uciekać jak najdalej. Nie tłumaczyć się, nie wyjaśniać, nie dyskutować. Pozostanie w strefie działania takich osobników grozi bólem głowy i złym samopoczuciem, a w dalszej kolejności – chorobą.
Zatruwają swoim narzekaniem oraz nienawiścią i pogardą do wszystkiego i wszystkich. Tym, że nic się nie opłaca, nic nie warto i po co to wszystko, skoro… – tutaj można wstawić rząd, służbę zdrowia, komunistów, własną matkę i psa sąsiadki.
To ludzie-wampiry. Z tą różnicą, że aby wyssać życiową energię i optymizm, nawet nie muszą robić dziurki. Krwi nie wypiją. Zostawią, ale zatrutą. A ona krąży w ciele ofiary przez jakiś czas, nie dając zapomnieć o przykrych słowach i gestach. W chwilach naszego zwątpienia te wypowiedzi powracają, dźwięczą, nie dają o toksycznym osobniku zapomnieć. Im więcej takich energetycznych wampirów wokół, tym więcej słów dociera i jest przez nas zapamiętanych. Tym częściej będą one powracać. Tym więcej energii trzeba będzie zużyć, aby im się przeciwstawić. Zamiast cieszyć się życiem i realizować plany, trzeba walczyć z demonami.
W tonie głosu wampira słychać, że sili się na bardziej elokwentnego i rozeznanego w temacie, niż jest i on dobrze o tym wie. Nie mówi, tylko wygłasza przemowę. Nie słucha, co ktoś inny ma do powiedzenia. A gdy zdaje się słuchać, jego wypowiedziana po chwili kwestia świadczy o tym, że nie przyjął do wiadomości. To nie jest rozmowa, to dwa równoległe wątki. Truciciel nie odpowiada na czyjeś pytania, jedynie na własne, albo mówi to, co chce powiedzieć lub co jest w tej chwili wygodniejsze. W skrajnych przypadkach powtarza zasłyszane banały.
Toksyczny osobnik nie patrzy w oczy albo wręcz przeciwnie, wpatruje się bardzo intensywnie, doszukując się najmniejszych oznak zmieszania, zaskoczenia lub innej reakcji, która będzie wodą na młyn dla negatywnych opinii. Nie uśmiecha się lub uśmiecha tylko ustami, oczy pozostają czujne, zimne i nieruchome. Przerywa, zadaje nagle pytanie na zupełnie inny temat. Nie słucha odpowiedzi, bo właściwie zna ją przed zadaniem pytania. To wyłazi z niego w pogardliwym grymasie ust, leciutko głośniejszym tonie głosu, w ustawieniu ciała, geście, uniesieniu podbródka. To widać. Wyraźnie.
Toksyczność różne przybiera formy. Najczęściej poprzez dawanie rad, chociaż nikt o to nie prosi. Pouczanie innych, co powinni zrobić,a czego pod żadnym pozorem robić i mówić nie wolno. Poprzez wygłaszanie:„No wiesz, ja się na tym nie znam, ale…”, „Nie obraź się ale muszę ci to powiedzieć…”, „Zrobisz jak zechcesz, ale…”, „Wiem, co czujesz i na twoim miejscu to…”. Ale nie jest na niczyim miejscu i nigdy nie będzie, bo może być tylko na swoim. Zawsze i wszędzie. To deprecjonowanie osiągnięć i sukcesów wyrażeniem: „tobie się udało”. To umniejszanie potrzeb słowami: „a czego ci więcej potrzeba, przecież dla ciebie wystarczy”. To pokazywanie innym miejsca zwrotem: „przecież nikt cię tu nie trzyma”. Ten wyrzut: „na co ty możesz chorować, przecież dobrze wyglądasz”. To lekceważenie: „jakie ty możesz mieć problemy, ty nie wiesz, jak to jest”.
Czasami jednak muszę zostać z jakichś powodów w strefie rażenia owej toksyczności. Wampir myśli, że jak podetnie mi skrzydła, to opuszczę głowę i się poddam. Otóż nie. Nie wie, że wyrywając mi piórka ze skrzydełek i kąsając, uruchamia moje schowane głęboko pokłady zła. I tu zabawa się kończy. Jego. Moja się właśnie zaczyna.
Felieton ukazał się w 2021 roku w książce „Mentalistka”.
Róża Wigeland
Miłośniczka sztuki współczesnej, twórczyni asamblaży i kolaży, pisarka, felietonistka i wydawczyni. Autorka książek non-fiction: „Gastronautka” (2017, wznowienie 2022) o codziennej pracy w branży gastronomicznej i „Mentalistka” (2021), stanowiącej zbiór felietonów napisanych na przestrzeni ośmiu lat na podstawie życia w kilku europejskich krajach.