
Burns Night
2 lutego, 2025Magdalena Pinkwart dość często słyszała, jak jej przyjaciółka Elżbieta Tomczyk-Miczka opowiada o corocznie organizowanych Burns Supper w Krakowie w Piwnicy pod Baranami. Pewnego razu wzięła do ręki tom wierszy Burnsa, zaczęła je czytać i zainteresowała nimi swojego męża Sergiusza. Od słowa do słowa, od myśli do czynu i ekipa Emigraniady w ostatnią sobotę miała okazję uczestniczyć we wspaniałej Wieczerzy Burnsa w Liverpoolu.
25 stycznia 2025 roku, w restauracji U Bercika odbył się niezapomniany wieczór pełen szkockiego folkloru upamiętniający 266 rocznicę urodzin tego szkockiego poety zorganizowany przez Magdalenę i Sergiusza Pinkwartów oraz Beatę i Marka Szymańskich.
Wydarzenie odbywało się według scenariusza począwszy od przywitania i zaanonsowania gości przez Sergiusza, aż po wspólne odśpiewanie Auld Lang Syne, którą to melodię doskonale znamy ze śpiewanej przy ognisku harcerskiej piosenki „Ogniska już dogasa blask”.
Przez cały wieczór grało smyczkowe trio: na skrzypcach Joanna Jóźwiak i Sergiusz Pinkwart oraz Jan Kojder na wiolonczeli. Muzyka na żywo dodała niezwykłego splendoru i wprowadziła w klimat szkockiej wsi i żyjącej w niej społeczności.
Gospodarz restauracji przyrządził i podał doskonałego haggisa, a wyborną szkocką whisky, którą wznosiliśmy toasty, nalewał pełniący rolę podczaszego prezes liverpoolskiego Adam Nazarczyk.
Atrakcji było co niemiara i organizatorzy nie pozostawili nic przypadkowi planując każdą minutę eventu. Nie mogło także zabraknąć najważniejszego, czyli recytacji wierszy Roberta Burnsa. Poezję zaprezentowali: Radosłąw Gromski – konsul RP, Dagmara Wojciechowicz, Anna Całka, Edyta Ozarek, Honorata Mikołajew, Olga Pietrzak-Eliaš, Tomek Zwegrodzki, Krzysztof Gosudarski, Adam Nazarczyk oraz Marek Szymanski i Sergiusz Pinkwart.
Kim był Robert Burns i dlaczego zyskał taką sławę, że ludzie celebrują wieczory w rocznicę jego urodzin? Tutaj pozwolę sobie zacytować fragment wypowiedzi Magdaleny, współorganizatorki wieczoru i entuzjastki jego wierszy, która tak napisała o Robercie Burnsie:
„Jak wiecie, albo i nie, Robert Burns to najwybitniejszy szkocki poeta romantyczny, a przy tym miłośnik życia, hulaka i kobieciarz. To także człowiek, który wywodził się z chłopskiej rodziny i od małego, przez całe swoje życie, ciężko pracował. Najpierw u ojca na roli, gdzie nabawił się poważnej choroby serca, która w końcu zabiła go w wieku 37 lat. I choć, po ubogim dzieciństwie, stał się objawieniem i ozdobą salonów w Edynburgu, a jego poezje były wydawane w oszałamiających na owe czasy nakładach, to kasa się go nie trzymała i do końca krótkiego życia musiał dorabiać jako poborca podatkowy. Tę swoją mało uważaną profesję, pozwalającą utrzymać dom, żonę i liczne dzieci, często wykpiwał zresztą w swoich utworach.
Rozmawialiśmy dziś z Sergiusz Pinkwart, że żaden z wybitnych twórców tamtego okresu nie miał tak przerąbane, jak Burns. No bo kto? Słowacki, rentier utrzymujący się ze spadku po ojcu, kasy od matki, procentów z obligacji i z zainwestowanego w akcje kapitału? Mickiewicz, nauczający w możnych domach wyższych sfer i finansowany przez towarzystwa polityczne? A może Mozart (1756-1791), żyjący niemal dokładnie w czasach Burnsa (1759-1796) i równie krótko? Wolfgang Amadeusz miał ojca doskonale ustosunkowanego na arcybiskupich i cesarskich dworach, który szybko i skutecznie ustawił zdolnego syna.
Tymczasem Burns, chłopak z niższych sfer, nie miał szans na dobry start. Nawet kiedy kilka rodzin z wioski złożyło się na nauczyciela, Robert i tak chodził do szkoły na zmianę z bratem – przez tydzień jeden, przez kolejny tydzień drugi. Wszak ktoś musiał pracować z ojcem na polu. A jednak już pierwsze wiersze Roberta, wówczas 10-letniego chłopaka zakochanego w żnącej zboże rówieśniczce, miały znamiona geniuszu. Geniuszu, który rozwinął się w późniejszych latach, kiedy Burns pisał ogniste strofy, czasem zabawne, czasem liryczne, inspirowane jego pełnym zwrotów akcji życiem, miłostkami i codziennością.
I najbardziej niesamowite jest to, że nadal, po ponad 200 latach, w dniu jego urodzin, co roku na całym świecie celebruje się intensywne życie i wybitny talent tego niezwykłego chłopaka ze Szkocji”.
Wydarzenie odbiło się tak głośnym echem wśród polonijnej społeczności w Liverpoolu, że został powołany do życia Brave Hearts – Klub Roberta Burnsa w Liverpoolu. Pozwoli to usystematyzować obecność w kalendarzu eventów w North West.
Zapraszamy do polubienia strony, będą tam informacje o kolejnych wydarzeniach.
https://www.facebook.com/profile.php?id=61572474304411
Wieczerzę Burnsa na zdjęciach uwieczniła Anna Korzeniewska-Kojder, a edytowała Joanna Jóźwiak.
Zdjęcie, na którym cieszymy się z uczestnictwa w wydarzeniu zrobiliśmy sobie sami.
Opracowała
RW









