Zza kółka – Bezpieczeństwo
28 grudnia, 2023Pozostaję monotematyczna, ponieważ to właśnie praca ostatnio wypełnia mi cały czas. Bezpieczeństwo to temat, zdawałoby się, oklepany. Bo co nowego można powiedzieć o bezpieczeństwie za kółkiem?
Oczywistym wydaje się nieprzekraczanie prędkości. Często jednak zapominamy o dostosowaniu prędkości do warunków panujących na drodze. Bo co z tego, że znaki mówią o limicie 80 km/h, kiedy wokół panuje mgła ograniczająca widoczność do pięćdziesięciu metrów? Jadąc z maksymalną dozwoloną prędkością, potencjalną przeszkodę zobaczysz dwie sekundy wcześniej. A średni czas reakcji to jedna sekunda, po której dopiero wciska się hamulec. Nie masz szans.
Używanie kamizelki odblaskowej – mówi się, że piesi i rowerzyści powinni używać elementów odblaskowych. A czy ty, drogi kierowco, posiadasz na wyposażeniu swojego auta kamizelkę odblaskową? Zapytasz: po co? A co, jeśli po zmierzchu, na nieoświetlonej drodze złapiesz przysłowiowego kapcia? Wiesz, że światła awaryjne oświetlają samochód, ale nie ciebie? Ty, będąc poza pojazdem, także musisz być widoczny dla pozostałych użytkowników drogi! Dla swojego i innych bezpieczeństwa. Ale przede wszystkim dla swojego.
Utrzymywanie odstępu okraszone różnymi legendami na temat sprawdzania odstępów dronami krąży między kierowcami od lat. I prawidłowo, bo utrzymanie odpowiedniego (bezpiecznego) odstępu od pojazdu poprzedzającego zwiększa szanse twoje i innych użytkowników dróg w razie sytuacji niebezpiecznej. Ale czy kiedykolwiek ktokolwiek albo ty sam zastanawiałeś się nad odstępem podczas dojeżdżania do korka na drodze szybkiego ruchu (nie mówię tu tylko o autostradzie, a o każdej drodze, gdzie dopuszczalna prędkość przekracza 50-60 km/h)? No właśnie. Mam jedną wypracowaną latami doświadczenia i obserwacji zasadę: kiedy dojeżdżam do drogowego zatoru na tak zwanej trasie po pierwsze zwalniając, włączam już światła awaryjne – po to, aby zasygnalizować temu za mną o niebezpieczeństwie. To jest sytuacja prosta. Bardziej niebezpiecznie się robi, kiedy na trasie nie ma nikogo za mną i stoję w „sznurku” ostatnia. Światła awaryjne mam, ale druga rzecz, której nikt mnie nie uczył, a sama jakoś na nią wpadłam, to zachowanie odstępu od samochodu, który stoi przede mną. Po co? Opowiem.
Był listopadowy poniedziałek, godziny popołudniowe. Droga krajowa N77 między Ballyragget a Durrow, ograniczenie do 100 km/h. Wracałam już na bazę, kiedy na drodze dojechałam do korka spowodowanego „wahadłami” przy robotach drogowych. Spojrzałam w lusterko, nic za mną nie jechało. Włączyłam awaryjki i zatrzymałam się około piętnastu metrów za poprzedzającym mnie autem. Rozglądałam się wokół, podziwiając zieloną trawę na łące, co jakiś czas zerkając w lusterka i oczywiście monitorując, czy korek się nie rozładowuje. W pewnym momencie zobaczyłam, że zza zakrętu kilkadziesiąt metrów za mną wręcz wyskoczyła rozpędzona ciężarówka. Nic nie wskazywało na to, że kierowca mnie widzi, więc kilkukrotnie wcisnęłam pedał hamulca (skoro światła awaryjne nie przykuły jego uwagi, to może błyskający stop?). No niestety. Teraz ta historia wydaje się rozwleczona w czasie, ale wszystko trwało dosłownie kilkanaście sekund. Nie wiedziałam, naprawdę nie wiedziałam co zrobić, a to raczej nie był dzień, w którym chciałam umrzeć. Wszystko wskazywało na to, że kierowca nie widzi tego, co dzieje się na drodze. Nie wiedziałam, czy mam stać, czy uciekać. Jak uciekać – to gdzie: na lewo (pobocze), na wprost (dojechać do korka) czy na prawy pas (na czołówkę)? Pomyślałam, że lepiej coś zrobić i zrobić to źle, niż nie zrobić nic i też skończyć źle. Wykorzystałam odstęp, który sobie zostawiłam i ruszyłam do przodu, zjeżdżając na pas awaryjny. W tym momencie widziałam, że ciężarówka zwalnia bardzo gwałtownie, ale 40-tonowy zestaw to nie rower i nie zatrzyma się w miejscu. Ostatecznie kabina kierowcy zatrzymała się w miejscu, w którym mój van stał kilka sekund wcześniej. A co, gdybym nie zostawiła sobie tego odstępu?
Ostatnim tematem, który chciałabym poruszyć, jest używanie telefonów komórkowych i komputerów pokładowych w czasie jazdy. Oczywiście rozmowy są zakazane, ale nie grzebanie w telefonie jak nie-powiem-gdzie. Kierowca zestawu prawdopodobnie nie widział tego, co się dzieje na drodze, bo mogę stwierdzić z niemal stuprocentową pewnością, że albo oglądał film na laptopie, albo robił coś w telefonie. Spójrz: jadąc 100 km/h w jedną sekundę pokonujesz 30 metrów. Odwracasz wzrok od drogi, by spojrzeć na telefon, przez sekundę. W tym momencie pokonujesz 30 metrów. Patrzysz na drogę i widzisz przeszkodę, mija kolejna sekunda potrzebna na twoją reakcję, kolejne 30 metrów pokonane, a teraz zaczyna się hamowanie. Średnia droga hamowania przy suchej nawierzchni, sprawnym układzie hamulcowym i dobrych oponach to około 40 metrów. Sytuacja trwa sekundy, ale być może gdybyś nie patrzył w telefon, ta sekunda, te 30 metrów uratowałyby twoje życie lub zdrowie. A gdybym ja wtedy, w to poniedziałkowe popołudnie, stojąc w korku, przeglądała media społecznościowe zamiast obserwować drogę przed sobą i za sobą, nie pisałabym dziś tego felietonu.
Być może ten wpis jest szorstki w odbiorze, ale właśnie taki ma być. Mam dosyć bezsensownych śmierci, niepotrzebnych wypadków, narażania mojego życia przez niemyślące istoty. Idą święta i już dzisiaj wiem, że nie wszyscy dojadą do swoich rodzin szczęśliwie. Gdyby jednak każdy zaczął zmieniać świat od siebie… Zanim zachowasz się głupio i niebezpiecznie, pomyśl – jeśli nie o sobie, to o tych, którzy będą płakać, kiedy tobie stanie się krzywda. Albo o bliskich tych, których przez swoją głupotę i brak wyobraźni wyślesz na drugą stronę.
Pozostałe felieton z serii „Zza kółka” znajdują się tutaj: https://emigraniada.com/tag/zza-kolka
Natalia Sobiecka
Autorka felietonów z niemal dwudziestoletnim doświadczeniem w pisaniu tekstów na różnych platformach. Zauważa szczegóły i widzi drugie dno w na pozór błahej powierzchowności. W wolnych chwilach podróżuje i fotografuje, prowadzi też działalność korektorską i redakcyjną.