Floydowskie DNA
1 października, 2024Słuchając kolejnego solowego albumu Davida Gilmoura, zadaję sobie pytanie. Ile w tym albumie jest ducha Pink Floyd, a jednocześnie ile w dorobku Pink Floyd, zwłaszcza z ostatniego okresu działalności zespołu, kiedy dowodził nim gitarzysta i wokalista – jest samego Davida Gilmoura? To, że te dwa byty muzyczne są nierozerwalnie ze sobą połączone, nie ulega wątpliwości. Nawet sam bohater dzisiejszego felietonu swoim najnowszym dziełem nieszczególnie stara się temu przeczyć. I nie jest to wcale zarzut w jego stronę, bo dzięki temu mamy jakby nową muzykę kultowego zespołu a przynajmniej jego bardzo ważnej części. Kiedy uzmysłowimy sobie, że David Gilmour wykorzystał na swojej płycie nagrania nieżyjącego już legendarnego klawiszowca Pink Floyd – Richarda Wrighta, a część tekstów piosenek napisała Polly Samson – żona gitarzysty, która była też autorką tekstów na albumie „Division Bell” Pink Floyd, to już chyba nikt nie będzie miał wątpliwości co do wpływu ducha legendarnej grupy na solowe dokonania Gilmoura. Można więc z czystym sumieniem cieszyć się muzyką Davida Gilmoura pobraną z DNA Floydów.
Tyle w kwestii tożsamości albumu „Luck and Strange”. Kolejnym szczegółem w płycie, na który pragnę zwrócić uwagę jest jego realizacja techniczna. Artyści tej klasy co David Gilmour mają dostęp do najnowocześniejszych technologii w dziedzinie produkcji muzycznej i to słychać na tym krążku bardzo dobrze.
Muzyka jest wyprodukowana perfekcyjnie w każdym najmniejszym calu. Każdy utwór instrumentalnie i wokalnie jest dopracowany z pieczołowitością. Wszystkie partie instrumentów brzmią klarownie i przejrzyście, jednocześnie współgrając w odpowiednich proporcjach jako całość. Bogactwo brzmień klawiszy przeplata się z barwnymi dźwiękami gitary Gilmoura. Ale tak, jak słychać było w muzyce Pink Floyd, tak i tutaj jest także miejsce na rockowy pazur w utworze „Dark and Velvet Nights”. David Gilmour to jeden z najznakomitszych gitarzystów wszechczasów i jego genialność słychać tutaj niemal w każdym kawałku. Ale są też niespodzianki, na przykład harfa córki Gilmoura – Romy, w piosence „Between Two Points”. Roma jest też tutaj główna wokalistką. Dodajmy jeszcze, że to jedyna kompozycja nie napisana do albumu. Piosenka została wcześniej wydana przez zespół The Montgolfier Brothers. Artystycznie płyta wznosi się dość wysoko w dorobku Brytyjczyka, choć wydaje mi się, że od tej strony ustępuje genialnemu ,,On an Island” z 2006 roku. Niemniej, kompozycje są wysmakowane, a aranżacje, choć miejscami przywołują stare dokonania zespołowe, dość ciekawe. To wielka przyjemność, kiedy w kulminacyjnym miejscu utworu rozbrzmiewa piękne solo gitarowe i nie ważne, że można się było tego spodziewać znając już twórczość Gilmoura. Ważne, że to niezmiernie cieszy ucho. To samo dotyczy gry instrumentów klawiszowych. W ten charakterystyczny sposób są wykorzystywane tylko w muzyce Pink Floyd lub Gilmoura. Od łagodnych rozjaśniających plam syntezatorów po ostrą i drapieżną agresywność organów Hammonda. Oczywiście muzyka z płyty „Luck and Strange” to nie tylko mistrzowska rzetelność wykonania, nie tylko inteligentna sztuka aranżacji i nie tylko talent kompozytorski, ale także i przede wszystkim poruszone dogłębnie emocje słuchacza. Oczywiście, wrażenia emocjonalne są różnorakie dzięki tworzonym przez muzykę klimatom: od motylowej delikatności już w otwierającym płytę utworze „Black Cat”, poprzez leniwe i uspokajające „A Single Spark”, energetyczne wyżej wymienione „Dark and Velvet Nights”, niepokojące, podniosłe i dramatyczne „Scattered”, po przepiękną niemalże cohenowską balladę „Yes I Have Ghosts” , którą Gilmour śpiewa wraz z córką.
Dostojności muzyce dodają filozoficzne teksty traktujące o przemijaniu i starości.
A propos upływającego czasu, 78 letni David Gilmour jest w doskonałej formie wokalnej i tak jak kilka dekad temu, tak i dzisiaj jego głos czaruje głęboką ekspresją, a jednocześnie melancholijną zadumą.
Podsumowując – David Gilmour to wielka osobowość w świecie muzyki. Członek jednego z największych zespołów wszechczasów, artysta solowy, wokalista, obdarzony niepowtarzalnym stylem gry wielki gitarzysta rockowy, świetny kompozytor. Raczy nas swoją muzyką z zespołem Pink Floyd i solową już od niemal sześciu dekad. Artysta, który wywarł i ciągle wywiera wpływ na styl innych muzyków. Krótko mówiąc: ikona i legenda. I jeżeli taki ktoś wydaje nowy album to jest to wydarzenie w świecie muzyki i trzeba ten album znać. Poza tym „Luck and Strange” to po prostu kawał dobrej muzy, której słucha się z największą przyjemnością. Ktoś swoim krytycznym głosem powiedział o najnowszym dziele gitarzysty, że tak się już dzisiaj nie gra. Oczywiście, że tak się nie gra i tak się nigdy nie grało, bo tak grała tylko grupa Pink Floyd i dlatego była wielka. A Dawid Gilmour to gitara, wokal i część talentu kompozytorskiego tej grupy. I nie pozwolę nikomu odebrać tej wielkości.
Jacek Raputa
pochodzę z Liszek pod Krakowem a Londyńczykiem jestem od kilkunastu lat. Jestem też mężem, ojcem, muzykiem, poetą i budowlańcem. Lubię naturę i dobrą literaturę.A w piosenkach które tworzę łącze to co kocham najbardziej czyli muzykę i słowa. Dzięki muzyce emocje przenoszą nas w inne wymiary a dzięki słowom rozwijamy się i wzrastamy.