Emigracja uczuć – odcinek szósty [+18]

Emigracja uczuć – odcinek szósty [+18]

24 kwietnia, 2023 Wyłączono przez Redakcja

Ewka, po powrocie z sanatorium, nie mogła doczekać się wieczornego spotkania z przyjaciółkami. Wydawało się jej, że nareszcie wpadła na pomysł, jak pomóc Róży i Leszkowi w spełnieniu ich marzenia o posiadaniu własnego dziecka, chociaż miała wątpliwości, czy oni ten pomysł zaakceptują. Nierozpakowane torby stały stłoczone w rogu pokoju, nie miała dziś siły, aby z nimi walczyć. Pomimo zmęczenia już z pociągu zadzwoniła do dziewczyn, organizując spotkanie w swoim domu przy kolacji. Jedynym warunkiem, jaki postawiła, było to, żeby one same przygotowały tę kolację.

– Jasne, że będę, mam wam co opowiadać – zapewniła Mirka.
– Przyjdę, stęskniłam się za tobą. – Agata również była zadowolona, że wspólne wieczory wracają do jej kalendarza.

Oczywiście, w największym napięciu na rozmowę czekała Róża. Była ciekawa pomysłu Ewki, wiązała z nim spore nadzieje. Od chwili diagnozy przygnębienie jej nie opuszczało, nie mogła pozbyć się wrażenia, że coś bezpowrotnie straciła. Na szczęście jej stosunki z Leszkiem bardzo się ociepliły, troszczyli się o siebie wzajemnie, więcej rozmawiali i okazywali sobie dużo dobrych uczuć.

Agata przyniosła swoją specjalność, tj. kurczaka w sezamie, ulubioną potrawę Ewy, Róża wielką miskę sałatki greckiej, a Mirka, co było już tradycją, wino.

– Przepraszam, że tylko jedną butelkę, jestem spłukana – usprawiedliwiła się, stawiając ją na stole.
To nie było w jej stylu, żeby narzekać na brak pieniędzy, więc przyjaciółki natychmiast wyczuły, że zaistniały jakieś zmiany.
– Jak było na turnusie? – Agata, zorientowana w kuchni przyjaciółki jak we własnej, znalazła w szafce odpowiednie talerze i porozkładała je na stole.
– To były dobre dwa tygodnie. – Ewka wyglądała na zadowoloną. – Męczące, ale dobre. Lekarz, który zna Anetkę od początku rehabilitacji, był zachwycony jej postępami, jego zdaniem, jeżeli w dalszym ciągu będziemy pracowały tak intensywnie jak dotychczas, najdalej za pół roku moja dziewczynka zacznie chodzić o kulach. Jestem taka szczęśliwa! – Ta wiadomość wymazała z jej twarzy kilka zmarszczek, czyniąc ją młodszą o przynajmniej dziesięć lat i bardziej promienną. – Anetę to podbudowało i zmotywowało, dobrze, że tam pojechałyśmy.
– Cudowne wieści, naprawdę! – Mirka objęła przyjaciółkę i cmoknęła ją w policzek. – Jedyne, o co warto walczyć w tym cholernym życiu, to nasze dzieci, cała reszta to bagno.
– Chyba zgadnę, jeśli powiem, że masz dziś nienajlepszy dzień?
– Jak zwykle masz rację, Ewuś, ale jeszcze nie mam ochoty o tym mówić. Opowiedzcie najpierw, co u was, masz jakąś radę dla Różyczki, tak?
– Siadajmy do stołu, zaraz wam powiem, o co chodzi. – Zajęły swoje stałe miejsca, Mirka rozlała wino do kieliszków. Kurczak Agaty swoim zapachem już zdążył pobudzić ślinianki do nieprzerwanej pracy. – Skoro lekarze są pewni, że nie zajdziesz naturalnie w ciążę i tylko in vitro może ci pomóc… – przerwała, aby wgryźć się w soczyste mięso. – Sorry, że jem, jak mówię, ale konam z głodu, więc musisz się poddać temu zabiegowi, to nie ulega dyskusji. Opłacenie wszystkiego z normalnych pensji faktycznie nie jest możliwe. Nie masz też czasu na czekanie i zbieranie, życia by ci zabrakło. Proponuje więc, aby Leszek wyjechał do Norwegii, do mojego Sebastiana.
– Jakie to proste, wiedziałam, że ty coś poradzisz! – Mirka, nie odrywając oczu od własnego talerza, poparła pomysł.
– Już nawet z Sebastianem o tym rozmawiałam. Uzgodniliśmy, że wraca do domu na stałe. To, co najgorsze, mamy za sobą, chcemy zacząć żyć normalnie. Leszek pojechałby na jego miejsce, żadnego ryzyka, minimalny stres. – Róża zastanawiała się, przymrużając oczy jak krótkowidz podczas czytania, a Ewka mówiła dalej. – Czas nie jest twoim sprzymierzeńcem i dlatego musisz zacząć szybko, nie czekając na pierwsze norweskie korony, dlatego pożyczę ci tyle, ile mogę, resztę się pozbiera. Damy radę, jak mówiłam.
– Mój przypadek daje taki komfort, że do zapłodnienia nie potrzebuję męża przy sobie. Wystarczy, że zostawi w klinice to, co trzeba. – Mała radość, ukryta gdzieś głęboko, zaczęła kiełkować, dając Róży poczucie, że nie wszystko jeszcze stracone. – Tylko, żeby Lesiu się na to zgodził, on kocha swoją pracę, pogotowie, adrenalinę.
– Ciebie też kocha, myślę, że wybór nie będzie trudny. – Agata nie miała wątpliwości. – Poza tym jest to jedyne rozwiązanie, jakie mamy.
– I zostanę tu sama?
– A cóż to takiego, dziś połowa kobiet jest sama i wcale nie najgorzej na tym wychodzą, spójrz chociażby na swoje kumpelki – Mirka skinieniem głowy wskazała na Ewkę i Agatę.
– To wcale nie jest proste życie, zwłaszcza, jak rozstają się ludzie, którzy się kochają. Niestety, czasami nie można inaczej, trzeba się dostosować. Moja samotność na szczęście już się kończy. – Myśl o powrocie Sebastiana do domu wywoływała u Ewki wypieki na twarzy.
– Wkrótce będę miała okazję przekonać się na własnej skórze, czym jest życie, o którym mówicie.
– Mirka oblizała palce i sięgnęła po wino. Niebiański smak wypełnił jej usta.
– Co ty mówisz, przecież Maciej ma świetna pracę, gdzie ty chcesz go wysłać? I po co? – Ewka obawiała się, że jej przyjaciółka sama jest autorką pomysłu, o którym zaraz im opowie.
– „Miał” to określenie bliższe prawdy, gdyż rzeczywiście miał świetną pracę. I niestety nie czeka go podbój Europy, lecz raczej cela i twarda prycza. – Ewka odłożyła kolejne udko, w którym miała zamiar zatopić zęby, Agata zrobiła to samo z widelcem, mimo że brzeg liścia sałaty niedbale zwisał jej z ust. Czoło Róży groźnie się zmarszczyło. Wszystkie trzy wlepiły swój pytający wzrok w Mirkę, oczekując na jej relację z przebiegu ostatnich dni. Jej ciężkie westchnienie świadczyło o tym, że nie będzie to łatwe wyznanie.

Mówienie o trudnych przeżyciach zawsze szło jej ciężko. O niektórych nigdy nikomu nie wspominała, przeżywając je potajemnie, w skrytości ducha. Chcąc dodać sobie odwagi, dopiła wino, odczekała, aż rozleje się ciepłym strumykiem po wewnętrznych ścieżkach i wtedy, czując się gotowa, zaczęła streszczać. Opowiedziała o tym, co przydarzyło się Maciejowi, jak z dnia na dzień ich życie przestało być miłe, bezpieczne i przyjemne.

– No i jego szef wytoczy mu proces, może dostać nawet kilka lat. Jak zdobędziemy kasę na dobrego adwokata, ma szansę na wyrok w zawieszeniu. Tak czy inaczej żadnej dobrej pracy już nie dostanie, karanych raczej nie obsadza się na kierowniczych stanowiskach.
– Jasna cholera, niedobrze. – Róża zapomniała na chwile o własnych problemach. – Nie da się jakoś dogadać z tym facetem?
– Nie sądzę. Staruszek nieźle się poturbował przez te szklane drzwi, a do tego wszystko wydarzyło się na oczach jego podwładnych. Przypuszczam, że bardzo zależy mu na tym, aby Maciej dostał najwyższy wymiar kary, chce zemsty.
– Ale próbowaliście z nim rozmawiać? – Agata z niedowierzaniem kręciła głową.
– Minęły dopiero dwa dni, Maciej cały czas leczy kaca, niestety. Jestem jednak pewna, że będzie wolał iść siedzieć niż się przed nim ukorzyć.
– Mężczyźni myślą, że swoim źle pojętym honorem będą dla nas symbolem rycerskości – westchnęły zgodnie.
– Właśnie, a dla nas symbolem rycerskości jest to, że dzięki ich pracy stać nas na ulubione perfumy lub wczasy SPA! – wyznała Ewka.
– Dla mnie rycerzem jest facet, który przychodzi zmęczony po pracy i zamiast rozsiąść się w fotelu, obiera ziemniaki, jak mój Lesiu. Oj, czasy się zmieniły, a oni tego nie zauważyli – dodała Róża.
– Czy ty nie przesadzasz z tym liczeniem kalorii, zjedz coś! – Ewka zauważyła, że porcja sałatki, jaką Agata miała na talerzu, prawie wcale się nie zmniejszyła.
– Wcale nie chodzi o liczenie kalorii, po prostu nie mam dziś apetytu.
– A może ciebie też coś gnębi?
– Absolutnie nic – skłamała. Tak naprawdę miałaby ochotę zwierzyć się przyjaciółkom, ale poczuła, że w obliczu ich poważnych problemów jej rozterki na temat Tomka i Janka są śmieszne i nie jest to dobra chwila, aby o nich mówić. – Więc kiedy Sebastian wraca? – zapytała, chcąc jak najszybciej odciągnąć od siebie zainteresowanie.
– Za dwa, może trzy tygodnie, zależy od tego, czy Leszek będzie jechał na jego miejsce. Jeżeli tak, pomoże mu się zadomowić, załatwi z nim kilka spraw w banku, pozna, z kim trzeba i wraca.
– Nie boisz się? – Pytanie Mirki wydawało się Ewce dziwne.
– Czego?
– On wróci i oboje będziecie bez pracy, zupełnie jak ja i Maciej. Ale najgorsze jest to, że żyłaś bez niego trzy lata, to bardzo długo, oboje możecie być już zupełnie innymi ludźmi.
– Mira, o czym ty mówisz? Jesteśmy tacy, jak byliśmy, nic się nie zmieniło, ja wciąż go kocham. Poza tym mam już dosyć użerania się ze wszystkim sama, chciałabym mieć normalną rodzinę. Brakuje mi wspólnych spacerów, wieczorów przed telewizorem, kogoś, kto rano pobiegnie po bułki, rozumiesz?
– Nie.
– Jednym słowem marzy ci się sielanka w męskich ramionach… – Róża była w wyraźnie lepszym nastroju niż jeszcze godzinę temu.
– Marzy mi się równowaga, a może nawet rutyna, którą kiedyś miałam, a którą doceniłam dopiero po wyjeździe Sebastiana.
– Równowaga, rutyna i święty spokój – wtrąciła Mirka. – Jeszcze niedawno dostawałam gęsiej skórki od tych słów, a teraz chciałabym wrócić do mojego życia sprzed kilku dni. Nie mam pojęcia, co ja mam teraz zrobić. – Tego wieczoru zupełnie nie była sobą. Czarne myśli wypływały na wierzch i nie próbowała ich zataić, tak jak robiła to zazwyczaj. Tym razem nie ukryła się w ciemnym pokoju z butelką wina, być może liczyła, że dla jej problemów też znajdzie się jakieś cudowne rozwiązanie. – Może powinnam upozorować wypadek i przejechać tego dziada samochodem, zanim pójdzie do sądu?
– Świetny pomysł, tylko najpierw zastanów się, komu powierzyć opiekę nad Rafałkiem, jak ciebie zamkną razem z mężem!
– Agata, nie pomagasz mi.
– Chyba musisz pogadać z Maćkiem i zmusić go, aby poszedł do tego człowieka. Może jak złość mu minie, zgodzi się na odszkodowanie bez sądu. – Rozwiązanie Róży wydawało się rozsądne, dla Mirki jednak trudne do zrealizowania.
– Chyba sprzedam nerkę, aby mu zapłacić.
– Nie mów, że nie macie żadnych oszczędności, przecież Maciek tak dobrze zarabiał. – Ewka ze swoją wrodzoną przezornością nie mogła uwierzyć w taką beztroskę.
– Dobrze, nie dobrze, najwyraźniej za mało, żeby oszczędzać.
– Jak można roztrwonić co miesiąc tyle pieniędzy? – Nie mogła uwierzyć.
– Nigdy niczego nie roztrwaniałam, wszystko, co kupowałam, było potrzebne. Czy to moja wina, że ceny są tak skandalicznie wysokie?
– A może ty sama powinnaś do niego iść i przekonać go, że sąd wcale nie jest konieczny. Zaproponuj mu coś. – Róża, widząc wzburzenie Ewki, przerwała jej niebezpieczną dyskusję z Mirką.
– Niby co, że dam mu dupy? Gdyby to było takie proste, zrobiłabym to.
– Raczej miałam na myśli pieniądze, ale kto wie, może właśnie na dupę poleciałby szybciej. Zwłaszcza na taką jak ty.
– Coś właśnie przyszło mi do głowy – brwi Mirki ściągnęły się ku sobie, a między nimi powstała głęboka „lwia zmarszczka”. – Chyba wiem, od czego zacznę i to bezzwłocznie! – Wszystkie oczy zwróciły się na nią. – Pójdę do wróżki.
– Ha! – Róża parsknęła, wyrzucając przed siebie resztki tego czegoś, co akurat przeżuwała. – Sorry, oplułam się z wrażenia. Myślałam, że mówiłaś poważnie o tym, że masz pomysł.
– Mówię bardzo poważnie, znam kogoś odpowiedniego i skorzystam z tego. Chwilowo nie mam innych rozwiązań.
– Mogę iść z tobą? – zapytała Agata, zaskakując wszystkich. Mirka, była zadowolona, ale Ewka i Róża nie popierały takich, ich zdaniem, śmiesznych zabaw. – No, co tak się dziwicie? – szybko usprawiedliwiła się. – Jeszcze nigdy tego nie próbowałam, raz mogę.
– Masz zamiar spróbować wszystkiego, czego jeszcze nie spróbowałaś? – Dwuznaczny uśmieszek Ewki sprawił, że Agata zaczerwieniła się. Żadna z dziewczyn nie miała pojęcia, jaka była ona wówczas bliska prawdy!



Agnieszka Bednarska

Kocham ksiażki, ale ta miłość rodziła się powoli. Ukończyłam studia pedagogiczne ponieważ moim marzeniem było założenie rodzinnego domu dziecka, plany te pokrzyżował wyjazd do Anglii. Zmiana życiowych priorytetów zaowocowała kilkoma powieściami z gatunku, jak sama o nim mówię, lekkiej grozy. Nie narzekam, nie oceniam, dojrzałam do tego, aby celebrować codzienność, cieszyć się z małych rzeczy, być dobrą dla siebie i innych. Uważam, że w życiu chodzi o to, aby być użytecznym, a za najbardziej pożądane cechy człowieka uznaję poczucie odpowiedzialności i poczucie humoru.

Będzie mi bardzo milo, jeśli dołączycie do mnie na Instagramie, bądż Facebooku.

https://www.facebook.com/AgnieszkaBednarska.Pisarz

https://www.instagram.com/agnieszkabednarska.pisarz/?hl=en